Gdy zaczynały się wakacje miałam myśl czy Ja z dwojgiem moich małych szaleńców przypadkiem nie zwariuję ;-)
Tymczasem lipiec sunie......za tydzień już się będzie kończył.....
Marianna skończy trzy lata.....
Miałam gości......pomagali........
Goście zawsze zmieniają energię w domu.........
Jest większy chaos.....
Kocham gości....
Szczególnie kocham ich karmić :-)
Jak mówią dzieci mojej siostry, do cioci jeździ się głównie jeść......
Gdy w domu jest ktoś więcej nie przeczę, że dla mnie to duży chaos....
Zatracenie rutyny........choć ja nie jestem typem żyjącym według jakiś planów, nie mam rytuałów......
jestem pod prawie każdym względem nastawiona na zmiany
po za wakacjami!!!!......tutaj jestem absolutnym dziadersem lubię jeździć w sprawdzone miejsca, choć to jest trochę jak z życiem w jednym miejscu,
też mam nadzieję, że go nigdy już nie zmienię na inne
mogę odkrywać nowe miejsca w okolicy, co tydzień przestawiać meble, ale Ja się z wiekiem zaczęłam przywiązywać do miejsc.....
nie mam żadnych potrzeb podróżowania......
w maju nad Bałtyk do naszej kochanej Jurty w zgodzie z naturą
w sierpniu do Karoliny nad jezioro,
no i w tym roku w końcu wracamy do Toskanii :-)
Do brzegu....
Myślałam, że będę w jakiś totalnych furiach z niedospania,
że 700 razy słyszane mamo w czasie dni mnie zabije
jednak nie.....mam momenty, że najchętniej bym wyszła :D ale to są krótkie momenty.....
czasem się wykrzyczę.....
ale te wakacje to dla mnie jakiś pinsetny przełom w życiu.....
ostatnio odkryłam, że tak się zafiksowałam w bycie mamą,
w siedzenie na mojej górze z dala od ludzi......
że ja zapomniałam o sobie.....
zatęskniłam za sobą...........
na początku nawet tego nie zauważałam......
ale mimo, że wydawało mi się, że jest ze mną całkiem dobrze od urodzenia Mani czułam się letko mówiąc nienajlepiej ze sobą......
i w te wakacje (choć cały proces zaczął się wiosną) Ja nagle znów się spotkałam ze sobą.....
i pierwszy raz od bardzo bardzo dawna lubię siebie, ale to dlatego, że ja znów sama siebie zauważyłam
Mogłabym zacząć stresować się moją nową drogą, która mnie czeka.....
Od września nagle nastąpi moment, gdy zostanę na parę godzin sama z sobą
i mam plan, na jakąś tam drogę zawodową (po za trenowaniem koni i jeźdźców, bo to trwa i jest moją absolutną energetyczną bateryjką )
No właśnie nowa droga......
Każdy dzień jest właściwie nową drogą......
Nigdy nie wiesz co Cię czeka po otwarciu oczu tego "natępnego" dnia.......
Życie nauczyło mnie jednego:
Miej marzenia
zamieniaj je w cele
ale na plany uważaj
zawsze rób na marginesie notkę na to niespodziewane.....
Nauczyłam się cieszyć każdym dniem......
Doceniac co mam,
a mam co doceniać......
teraz piszę patrząc na beskidy i tatry za nimi
świerszcze cykają
ptaki śpiewają
ku Chwale Boga żadnego enduro za płotem dziś ;-)
Ja mam w sobie spokój i pierwszy raz w życiu nie siedzę i nie czekam aż dupnie.....
Serio
Jak cofam się w czasie nie wiem ile razy gdy było dobrze zamiast docenić
Ja czekałam aż dupnie
Tylko, że jak w życiu parę razy dupnęło......
To człowiek wstawał i żył dalej......
Ogarniał......
I wychodził na prostą.......Guus Kuijer powiedział:
wiesz kiedy zaczyna się szczęście?
Wtedy, kiedy człowiek przestaje się bać
Tego, co ludzie powiedzą.
Tego jak go oceniają.
Tego, co zrobią, jak się dowiedzą.
Kiedy przestaje się bać:
Żyć po swojemu
Żyć na własny rachunek i odpowiedzialność.
Wybierać, chociaż wybory te nie zawsze są oczywiste i klarowne.
Kiedy przestaje się bać:
Chwilowej samotności.
Własnego towarzystwa.
Własnych uczuć.
Kiedy zaczyna wierzyć, że życie jest dobre.
I rozumie, że sam strach zabija życie.
Mądrze powiedział....
szczególnie w czasach, w których politycy, czasem pracodawcy, a czasem o zgrozo i bliscy chcą mieć nad nami kontrolę przez zastraszanie......
Mój strach przed ludźmi paradoksalnie chroni mnie przed zastraszaniem.....
Ponieważ trzymam się z dala od złych ludzi
Wykreślam ich......
Jak mówi moja siostra od dziecka jestem mistrzem stawiania granic......
Nie łudzę się, że żyjąc w systemie jestem w stanie być wolnym bytem no nie,
ale ja chyba jestem wolnym duchem.......
i na prawdę nauczyłam się skupiać na tu i teraz.......
lubię siebie
i ostatnio nawet mój mąż się podśmiechuje, że jestem próżna ;-)
trochę jestem.....
ale dlaczego ktoś nam wmówił, że mamy udawać, że nie nie nie Ja nie jestem super.......
skoro jestem
Mam pokorę do życia ogromną i to trzyma mnie na powuerzchni.....
Całą walkę o siebie taką jak tu i teraz zaczęłam jedenaście lat temu i wczoraj minęło 11 lat jak napisałam pewną notkę......
na koniec przywrócę ją tutaj.....
ja od zawsze do szuflady......to też właściwie piszę do internetowej szuflady,
ta moja próżność każe mi się tym dzielić więc się dzielę