zdrowie na budowie :-)
Pewnie przyjdzie czas na pisanie twórcze, ale na razie działam i żyję, że tak powiem „przyziemnie” więc trochę o tym…..
Każdy kto kiedyś budował dom lub remontował coś wie ile człowiek się uczy o sobie…o ludziach i o fachowcach :D
Dzisiejszy tekst zainspirowała wczorajsza wizyta pana instalatora, który dokonał cudu w niespełna godzinę….ale od początku…..
Gdy Boguś znalazł ziemię i przyszło brać się za budowę nie było łatwo….
byliśmy że tak powiem po drugiej stronie lustra ;-)
budowaliśmy totalnie na odległość…..
w budowie niezastąpioną siłą wspierającą jest mój tata vel kierownik…..
tak….gdyby mój tata nie był moim tatą na bank zwracałabym się do niego kierowniku (kto go zna ten wie, że on zawsze był i będzie KIEROWNIKIEM :D )
problem polegał na tym, że gdy zaczynaliśmy budowę tata też jeszcze pracował zawodowo….
pominę wszelkie aspekty utrudnień ze strony przydzielonego nam urzędnika w Cieszynie….żyjąc już prawie 40 lat nauczyłam się, że tak jak są baby i kobiety za kierownicą…tak są ludzie i urzędasy…..
jakoś to urzędnowrednoctwo pana znieśliśmy i zaczął powstawać dom….
teren nie łatwy…..to i budowa niełatwa…….
ale wróć!!!
po drodze jeszcze był jeszcze projekt i tu pierwsza cecha mojego męża, którą wygrywa często u ludzi i fachowców (niektórych) lubi jechać, spotkać się osobiście, porozmawiać….jednym słowem jest ludzki (dziwna cecha jak na te czasy, ale przydatna)
dzięki temu mamy projekt dostosowany do naszych potrzeb i kontakt z projektantem po dziś dzień ;-)
wracając do budowy, do stanu surowego wszystko wyglądało dobrze, ale w przypadku fachowców sprawdza się jedna zasada NIE LICZY SIĘ JAK FACHOWIEC ZACZYNA A JAK KOŃCZY
i znów nie będę się wdawać w szczegóły, ale zawsze wydawało mi się, że gdy człowiek ma problemy i ktoś wyciągnie do niego rękę…potraktuje po ludzku, to będzie wdzięczny i uczciwy…..
nauczyłam się, że jest to jednak sprawa osobnicza i raczej tam gdzie zaczynają się pieniądze kończy się człowieczeństwo….
mówiąc po babsku NIEWAŻNE ;-)
aktualna ekipa ma co poprawiać ;-)
w każdym razie dom stoi i powoli zmienia się z budowy w budynek mieszkalny…..
celowo wprowadziłam się tutaj do nieskończonego domu (mąż jeszcze jest w rozjazdach )
po pierwsze
nauczyliśmy się jednak być na miejscu, bo pewnych rzeczy na odległość się wytłumaczyć nie da…..ty myślisz, że ktoś Cię rozumie przyjeżdżasz i szczęka Ci opada, bo nie tak to miało być….
więc tego już staramy się uniknąć będąc na miejscu dodam jednak, że nie należymy do specjalnie upierdliwych ;-)
po drugie
jestem tutaj od lata, a moim celem było uciec przed zimą i przed smogiem…..ufff udało się
na prawdę jest to szczęście i luksus móc oddychać…..
a po trzecie…
gdyby się wprowadzić tak na końcu na tzw „GOTOWE” radość byłaby krótka, a tak ciągle się coś dzieje….ciągle coś się zmienia taka metoda małych kroków radości :-)
wiele rzeczy ostatnio mnie tutaj ucieszyło….
wiszące obrazy….wanna do łazienki na dole….prawie skończona łazienka u góry (została ostateczna kosmetyka ;-))
ale najbardziej ucieszyła mnie wczorajsza wizyta instalatora……
mamy pompę ciepła….mamy podłogówkę……mamy wodę ze studni……
byłam lekko sfrustrowana życiem tutaj pod jednym względem ciągle wszystko co tyczyło się wody i pompy działało jakoś nie tak….a pan instalator stosunkowo młody człowiek delikatnie mówiąc jak na mój gust nie radzi sobie w zawodzie, który wybrał…..
wczoraj przyjechał starszy pan zrobił dwa ruchy i wszystko chodzi jak w zegarku…
i wiecie co sobie pomyślałam, że te nasze, a może w szczególności jeszcze młodsze pokolenia są jakieś skrzywione…..
część działa tak: nabrać klientów ile się da… zrobić dobre wrażenie skasować co trzeba, a potem to już się człowieku martw, bo taki już telefonu nie odbiera, bo nie ma czasu itp…. itd…..
coraz takich więcej……
a wczoraj przyjechał starszy pan (jak wszyscy tutaj pewnie jakaś daleka rodzina mojego męża ;-)) i pomyślałam sobie, że ludzie z tamtego pokolenia mają po pierwsze wiedzę, a po drugie czas…….
czy to nasza wina, że tacy jesteśmy?
chyba nie, brak fachowców jest związany z brakiem odpowiednich szkół zawodowych, tym, że oduczamy ludzi myśleć logicznie, a system wymaga jedynie poruszania się w schematach…. jako pedagog poniekąd jeszcze wiem co mówię)…..i ta cholerna potrzeba posiadania i zaiwaniania po coś na coś nikt tak na serio nie wie po co zapieprza, ale wszyscy zapieprzają bo tak trzeba…..
a może zamiast czasem szukać wszystkiego u wujka google i udawać przed starszym pokoleniem, że jesteśmy lepsi i wiemy lepiej, bo obsługujemy te wszystkie maszyny….lepiej usiąść i pouczyć się od starszych pokoleń mądrości życiowej….i znaleźć w sobie cierpliwość do wysłuchania wiedzy o której słuchać nie chcemy, bo to już było….nie modne….nie aktualne…..
coraz częściej spotykam ludzi, którzy żałują, że nie słuchali babci, dziadka w pewnych kwestiach, nie nauczyli się rodzinnych przepisów….umiejętności przodków…..bo ich już nie ma…..i ich wiedza odeszła z nimi……może czas się obudzić z tej dzikiej współczesności……..
a teraz coś ważnego……
na te współczesne podejście fachowców zdecydowanie działa bycie chamem……jak jesteś chamem… wrzeszczysz… czepiasz się …to masz zrobione szybko i dobrze, jak nie to sobie czekasz na wszystko tak jak my…..ale to nie jest do końca tak ;-)
mój Boguś wprowadził zasadę bycia ludzkim za wszelką cenę, nie schamieje choćby nie wiem co….
śmiejemy się, że jesteśmy jak Reksio w odcinku o remoncie (polecam ;-))
ale karma wraca…….zamiast frustrować siebie i innych…. albo cierpliwie czekamy, aż przyjdzie na nas kolej, albo odpuszczamy (nawet kosztem straty jakiś tam pieniędzy)
a ta karma jakoś tak wraca :-)
i potem przychodzi ktoś, kto jest taki „nasz” i robi co chcemy i jak chcemy wszyscy są uśmiechnięci …nie ma spin
czy tak nie lepiej?
nie prościej?
łatwiej wtedy stuknąć się z fachowcem i powiedzieć swoje „ZDROWIE NA BUDOWIE” :D
Dodaj komentarz