wracam do siebie.............
Przechodzę ostatnio czas przebudzenia.........
Moje wewnętrzne EGO zaczyna się buntować na tryb MATKA NA PEŁNY ETAT
Chwała mojej duszy, że jej się spomniało, że jest tam jeszcze jakieś autonomiczne Ja ;-)
Gryzłam ten temat dość długo, żebym siebie źle nie zrozumiała,
bo nie ma to nic wspólnego z tym, że nie lubię być tutaj gdzie jestem....
polubiłam i to chyba za bardzo ;-)
Budzę się chyba na wiosnę......Jak nadejdzie to strach się bać............
Wielokrotnie "siedząc" w domu miałam taką myśl, że jestem leniem
Do chwili, gdy zdałam sobie sprawę, na czym polega moje LENISTWO......
a polega na tym, że ostatnich właściwie już 6 lat podarowałam dzieciom......domowi.....rodzinie
i nie nie.... Ja nie zajmuję się dziećmi i domem, mając możliwość by ktoś mi został z tymi dziećmi gdy potrzebuję wyjść,
Ja nie mam tak, że mąż wraca do domu po pracy i przejumuje część obowiązków....nie mam tak bo dużą część tygodnia jestem sama z dziećmi.....
bez nikogo obok.......
taki mój wybór.....taka moja wola........
i gdy sobie to uświadomiłam (odnośnie tego rzekomego leństwa ;-) ) zrobiło mi się na maksa wstyd, że tak bardzo niedoceniam siebie
i się mi pierdykło coś w głowie
i te EGO zaczęło się buntować.........
oczywiście ten bunt ma też takie zewnętrzne ujścia..........frustracja, zmęczenie, co powoduje, że często muszę długo sobie tłumaczyć,
że nie nie będę taką idealną mamą jak mówi ten czy tamta, nie będę bo nikt z nich "nie nosi moich butów " i tłumaczę sobie wtedy, że jestem najlepsza jaka potrafię być.....
Mężowi też czasem robię pokaz kobiecych możliwości ;-) marudzę....focham i takie tam, ale on jest Bogiem w tej kwestii ;-) znosi dzielnie, czasem nim łomotnie i zaczyna robić więcej niż by musiał :D
Gdy się wyfochuję, wymarudzę, wracam do swojego luksusowego życia na wsi.... z pokorą i radością, bo je kocham.....
choć faktycznie po tych paru latach jestem drakońsko zmęczona i razem z Bogusiem dojrzewamy powoli do wyjazdu do SPA bez dzieci ;-) trochę nam to jeszcze zajmie ale zakusy są......
Bunt EGO i wewnętrzne pierdyknięcie ma jednak też mega mega dobrą stronę, Ja znów zechciałam być po prostu mną......bez przydomku matka.....
kupiłam parę ciuchów, nie bez wyrzutów sumienia oczywiście, ale potrzebowałam tego jak powietrza........
w sumie nie wiem czy kupienie tych ciuchów ma jakiś sens, bo ja na prawdę żadko wychodzę "w miasto" ale świadomość, że je mam podbiła chęć działania.....
powoli, kiedy czas mi na to pozwala wracam do pracy........daje mi to dużo wewnętrznej siły.......
ćwiczę regularnie i wiem, że już nigdy nie będę wyglądać tak wspaniale jak po powrocie z UK,
ale ćwicze bo dzięki temu mam więcej siły i lepiej się czuję.......
nie będę już szczupła nigdy prawdopodobnie, bo kocham jeść.....
wprawdzie, żeby się całkiem nie zepsuć na prawdę jem zdrowo,
żadko grzeszę ;-)
gotowanie i jedzenie to moja pasja więc o dietach redukcyjnych mowy nie ma......
czasem zazdroszczę dziewczynom, które rodzą dziecko i pyk wyglądają od razu jak milion dolarów, no ale ja tak nie mam ani genetycznie ani wiekowo.....
przeczytałam niedawno wpis człowieka, który mnie trochę sobą inspiruję (mam czucie do ludzi i ten człowiek ma coś takiego co sprawia, że lubię go poczytać) ale popełnił wpis o kompleksach, że to tylko w naszej głowie
Boże jak on mnie tym wkurzył :D ;-)
bo Ja po urodzeniu dwójki dzieci nie mam tego w głowie......mam nowe ciało, do którego musiałam przywyknąć, zaakceptować je i dobrze się poczuć....
gdy nosisz całe życie S/M i nagle twój rozmiar idealny to XL......nagle fasony, które kochałaś to już nie to, to nie, nie jest to w mojej głowie tylko w mojej garderobie,
iiiii o chwała!!!! ja w tym swoim wiejskim lenistwie nawet to ogarnęłam, nawet nowe ciało zaakceptowałam już prawie...
a najważniejsze w nagrodę za powrórt "do siebie" kupiłam Martensy...........poszłam na spacer i co?
Okazało się, że nawet moje stopy zmieniły rozmiar, ale załatwiłam wszystko bezboleśnie.... kupiłam inne.......
taki symboliczny powrót do glanów
symboliczny kryzys wieku średniego
dzięki któremu wracam do siebie, w pakiecie poszerzonym o tryb MAMA
cała moja duma i wdzięczność polega na tym, że widziałam każdy pierwszy gest.......każdy pierwszy krok......każde pierwsze słowo.......
bo na wszystko w życiu jest czas........
Ja go dla siebie miałam w życiu wcześniejszym aż nadto.......
teraz chyba osiągam życiową homeostazę........
dziś taki wpis
laurka dla siebie
brawo Ja
ave Ja
Dodaj komentarz