mieć znaczy być…..
Ogarnęłam się z aklimatyzacją na wsi ;-)
Poukładałam sobie świat na chwilę obecną :-)
I jestem…
Myślałam, że mój mózg śpiąc niewiele, nigdy się nie zresetuje i zawsze już będę zdezorientowana, nieskupiona, roztargniona, ale podobnie jak ciało, tak i głowa potrzebuje czasu żeby wrócić do siebie…
Podobno życie można podzielić na 7-letnie etapy….chyba kończy się moje 14 lat szaleństwa… zmian…poszukiwać…dziwnych emocji…najbardziej szalone 14 lat w życiu (jak dotychczas oczywiście)
Od byłej nauczycielki biologii, trenera metod efektywnej nauki (aspirującej na trenera interpersonalnego…ups nie wyszło ;-)), trenera jeździectwa, jeźdźca, luzaka, stajennego, menago, właściciela własnej firemki (firemeczeczki ;-)) aż po żonę, matkę, gospodynie domową na wsi O!
Skrót….
14 lat…czas, w którym żyłam sama ze sobą, później w domu siostry i szwagra mając mały romans ze stolycą (pozytywne doświadczenie… zostało z niego wiele dla mnie, ale nic obok mnie….;-)), pomieszkałam w Anglii, chwilkę spędziłam nad morzem, wróciłam…znów żyć sama z sobą (wszystko legło w gruzach ;-))…w między czasie wymyśliłam sobie dom na wsi przed skończeniem 40ski!!! Wyszło!!!
Poznałam masę pozytywnych ludzi (nawet jak się tym ludziom wydaję, że mnie nie lubią i ja nie lubię ich, to widzę w tych 14stu latach same pozytywy;-)) wielu jest gdzieś w moim sercu mimo, że ich nie widuję to myślę i pamiętam ;*
Prawda jest taka, że można sobie mówić, że tylko my mamy wpływa na swoje życie bla bla bla…
jest w tym jakaś prawda….ale ;-)
bez innych ludzi nie zrobimy nic…jesteśmy tym ziarenkiem piasku w klepsydrze ;-)
paradoksem mojej wdzięczności dla ludzi jest fakt, że nie koniecznie lubię ludzi…tak ogólnie jako gatunek…dziwne nie lubić własnego gatunku, ale (moje ale wróciło ;-))
chyba cała magia polega na tym, żeby z tej masy ziarenek ludzi wyciągnąć garść tych NASZYCH z którymi nam dobrze i po drodze…są tacy, którzy mają misję nawracania…wmawiania, że tylko ich pogląd na życie to ten właściwy…ale to ich sprawa skoro tak czują niech robią co czują :-)
Sumując mam co chciałam mieć…a teraz trzeba coś z tym życiem dalej zrobić :D
Więc moje nowe życie na start zgodnie z zasadą ŻEBY MIEĆ TRZEBA BYĆ…
Człowiek zmienia się bardzo z wiekiem…inne są jego potrzeby i oczekiwania wobec świata…
Nie chcę być tutaj pesymistą i człowiekiem czarno widzącym świat ale prawda jest taka, że działalność człowieka dewastuje planetę…konsumpcjonizm bez opamiętania rządzi ludźmi…ciągle się zastanawiam jak to się stało, że daliśmy się tak pociągnąć w ten cały szajs…wszechobecną bylejakość…współczesne ciuchy - byle jaki materiał, byle jak uszyty…artykuły spożywcze - ja nawet nie wiem czy 70% z nich możemy nazwać jedzeniem? Przestajemy myśleć bo myśli za nas wujek google w naszym smartphonie (leczę się z uzależnienia od telefonu ) coraz częściej słyszę dlaczego nie odbierasz? bo telefon leży czasem długo gdzieś daleko ode mnie…używam go ostatnio tylko po to żeby łapać chwile…Antonka…nasze otoczenie itp….czekam aż mąż dowiezie mi w końcu aparat, bo wtedy nie będzie mi już telefon aż tak potrzebny…
Ciągle mam potrzebę dzielenia się tym ze światem…nie wiem po co i nie wiem czemu…tak mam na razie tego nie zmieniam…choć może wartałoby się dzielić tylko mądrymi rzeczami (ale mądre dla mnie dla kogoś mogą być byle jakie ) dzielę się wiec jak potrafię….
Żyje sobie tutaj spokojnie rzadko oglądam ludzi (choć poznajemy powolutku coraz więcej ludzi żyjących obok na stałe….lub tylko na jakiś czas…mamy plany spotykania się z sąsiadami, bo czasem fajnie jest pogadać ot tak ;-)
Ostatnio będący u nas przyjaciel mojego męża zapytał mnie: Co ty tutaj robisz?
Ano mam co robić powoli wykańczam i ogarniam nasz dom oczywiście nie sama, z mężem, ale on póki co czasem mnie tutaj zostawia „na dłużej” i wtedy jestem odpowiedzialna za to co tutaj :-)
Mam ze sobą kota i 2latka, który jest tzw. żywym sreberkiem hehe więc mam co robić…od wiosny dojdzie jeszcze pewnie ogródek i takie tam ;-)
Plan na życie to powrót do jakiejś tam mojej skromnej działalności do mojej firemki (jak już gdzieś mówiłam realny powrót planuję na październik zbiega się to z moją 40chą….przypadek? nie sądzę heh
więc do października będę sobie skutecznie budować strategię i jakoś organizować multum pomysłów, które biegają mi po głowie od lat (włączę strategię Walta Disneya i będzie git)
a póki co zamieniłam ostatecznie obcasy na gumiaki…sukienki na dresy…kupowanie nowego żeby mieć…na szukanie czegoś co już jest i może się przydać…
i tak powolutku powolutku uczę się mojego bycia tu i teraz…..
Dodaj komentarz