Kobieta pracująca......
Jak już nie raz pisałam,
w moim życiu zbliża się kolejny przełom.....
Nie wiem kiedy?
Nie wiem jak?
Od września Antoni będzie w szkole, a Marianna w przedszkolu... wracam powoli do życia w trybie "nie tylko matka"
Cały dowcip polega na tym, że Ja życie wzięłam "od drugiej strony"
Gdy moi rówieśnicy zakładali rodziny, ja żyłam tzw. swoim życiem,
a teraz gdy oni odchowali już dzieciaki i zaczynają robić coś dla siebie
ja odchowuję dzieci....
no taki przewrotny los.....
Gdy zamiaszkałam tutaj w górach,
miałam wrażenie, że moje życie stanęło w miescu na amen....
tak jakbym poukładała te swoje życiowe puzzelki....totalnie zapomniałam, że życie to niekończąca się układanka i ciągle pojawiają się nowe puzzelki,
które trzeba dopasować do tej naszej życiowej układanki.....
Wtedy metaforycznie doszłam na tą moją łąkę i myślałam, że już tak zostanę i będę siedzieć,
ale nawet moja łąka ta prawdziwa jest inna co roku.....gdybym ją tak po prostu zostawiła w parę lat zamieniłaby się w las,
a ja wolę mieć łąkę......
Gdy tak osiadłam, sielankowo się zatrzymałam....
BOOOM ;-)
pojawiła się Marianna, wywróciła wszystko do góry nogami ;-)
Pomijam pandemię i wojnę, które chyba każdemu dały do myślenia......
Wracając....
czy jak mawiam ja: do brzegu ;-)
Przełom......taki pod tytułem mniej dzieci w domu.....
co zrobić z czasem?
więcej sprzątać, gotować, prasować ;P
czy może jednak dać coś od siebie komuś na świecie.......
Konie są........nie wiem jak i czym sobie na to zasłużyłam, ale konie są zawsze....
Zawsze jest ktoś, kto chcę skorzystać z mojej wiedzy w tym temacie.....mam w sobie dużą wdzięczność za to.
O koniach i moim "oku" pisać nie będę....mam je i już....od Boga, losu......tak mam i już.
Po za tym moim domowym i końskim życiem rozpatruję jeszcze parę możliwości (o zgrozo !!! ;-)) na rozwój....
tak wiem....
uwaga moje ulubione określenie teraz :
W MOIM WIEKU ;-) ludzie zaczynają myśleć o emeryturze, a ja się czuję jakbym jeszcze życia nie zaczęła ;-)
oczywiście sformuowanie "w moim wieku" jest żartem, nie uznaję go,
nie rozumiem kategoryzowania ludzi pod względem wieku....
dla mnie wiek u ludzi jest cechą nieistotną.....
dla mnie liczą się doświadczenia i wyciągnięte z nich wnioski.....
Tak czy inaczej ;-) nie ma co ukrywać, jestem w wieku ludzi,
którzy zaczynają coś podsumowywać.....
Ja też wczoraj sprzątając analizowałam swoje "poprzednie " życie.
Tak!!! ja miałam skończyć jako stara panna z kotem.....wspaniała ciocia, ale na pewno nie żona i matka ;-)
a jednak !
jak to mówią: nie zdradzaj Bogu swoich planów ;-)
Analizowałam i kurde no trochę z tej Kwiatkowskiej w Czterdziestolatku mam jednak :-)
Moja pierwsza praca zarobkowa: malowanie płotów i przeszkód
dalej wychowawca kolonijny,
instruktor jeździectwa
nauczyciel....w tej roli też miałam zostać na całe życie, a w szkole uczyłam 3 lata raptem, choć do dziś uczę sporadycznie, kocham to bardzo!!!
korepetytor
jeździec
trener metod efektywnej nauki i szybkiego czytania ( do tego wracam, ale bez szybkiego czytania - korzystam sporadycznie, jednak jakoś wychodzę z założenia, że w dzisiejszych czasach, jeśli ktoś czyta, to dla przyjemności, więc wydaje mi się, że szybkie czytanie jest jakoś zbędne, przy dzisiejszym systemie szybkiego wyszukiwania - zaznaczam, że jest to subiektywna opinia )
po drodzę próbowałam pracować w firmach, być doradcą....nie jestem w stanie niestety sprzedawać nic po za własną wiedzą, więc pracując w tych różnych miejscach przekonałam się czego w życiu nie potrafie robić, co mnie męczy, nie daje mi satysfakcji i do czego tak po ludzku się nie nadaję.....
przez bycie luzakiem (termin z świata jeździeckiego) - pracowałam z czeskim jeźdźcem olimpijskim w UK opiekując się końmi, przez chwilę pracowałam też w dużej polskiej stajni, ale jakoś nie potrafiłam się tam odnaleźć, z tyłu głowy ciągle miałam, te wszystkie lata poświęcone edukowaniu się, nie chciałam marnować tego co wiem .....
Wróciłam wtedy do pracy instruktora jeździectwa i rozwinęłam się w kierunku, który najbardziej mi spasował, ponieważ po urodzeniu dzieci, nie wróciłam już do jeżdżenia koni, skupiłam się na mentoringu i tutaj mi dobrze :-)
Po prowadzenie "szkoleń" (strasza nazwa) warszatów? (tej nazwy tez nie lubię ;-))
Tylko jak to nazwać .....spotkanie edukacyjne?
tutaj jest parę tematów...
kiedyś parę "szkoleń" zrobiłam,
problem polega na tym, że teraz muszę o wszystko zadbać sama....
wyjśc do ludzi....
pokazać, że mam coś do powiedzenia....
I to jest praca, którą teraz wykonuję....
prowadzę walkę sama ze sobą.....
wracając do poprzedniego wpisu
Ja jest tzw. ogółowcem......
Łatwo widzę cel.....niestety w drodzę do niego często się gubię....
spada mi motywacja......wkładam sobie do głowy przekonania .......
podobno teraz mówi się że OVERSAJZUJE ;-)
Mam w głowie jeszcze jeden projet, który tak na prawdę łączy wszystko co potrafię i co chcę robić,
ale czy on wyjdzie zależy głównie ode mnie........
Mam nadzieję, że jak zwykle mój los będzie łaskawy....
Gdy przyjdzie moment zmian.....powieje mi ten mój dobry wiatr i popłynę z prądem.....jak zawsze ;-)
a gdzieś tam wentętrznie czuję, że ten wiatr się zbliża......
a przecież jestem taka trochę pracująca kobieta, co to życia się nie boi, gorzej z ludźmi ;-) , ale są tacy co mówią, że skoro zwięrzęta umiem przekonać do siebie, to i ludzi przekonam
i tego się będe trzymać ;-)
Dodaj komentarz