barwy życia.....
Wracam......
To juz kolejny mój powrót......
To już 3 miejsce, w którym sobie piszę......
Wracam, po przerwie......
Było to tak ;-)
Antonek skończył 3 lata.....
w głowie zaczęły poajwiać się pomysły na siebie
okazało się jednak, że ktoś tam miał dla mnie inny plan
i oto pojawiła się panna Marianna ;-)
totalnie wstrzymując moje plany....
Ci którzy mnie znają wiedzą, że ciąża wyjątkowo niekorzystnie wpływa na moje wszelakie działalności (szczególnie intelektualne)
choć przyznam, że czas oczekiwania na Marianke, jak i sam poród były, krótkim mało odczuwalnym incydentem......
jak przypomnę sobie czekanie na Antonka, to jednak teraz było lepiej ;-)
Zawsze miawiałam, że zmiany są dobre......
i dalej tak uważam,
choć faktycznie nie sądziłam, że tak zmieni się świat......
Covid na razie nas oszczędza....
1 fala....2 fala i chyba 3 też były przez nas totalnie niezauważone......
Ci, którzy nas znają, wiedzą, że dla nas pandemia pojawiła się jakoś tak w dobrym czasie (jeśli wg można mówić, o czyms dobrym z tym związanym)
w punkt dosłownie wybudowaliśmy nasz dom na skraju lasu i żyliśmy sobie tutaj odcięci od świata, bezpieczni i szczęśliwi,
ale przyszedł moment powrotu do życia i do ludzi....
i tak Antonek ruszył do przedszkola, gdzie uczy swój układ odpornościowy życia ;-)
a mnie czeka zmierzenie się w końcu z zimą za kółkiem, na co nie jestem chyba jeszcze gotowa......
Boguś zaczął jeździć do pracy, do stolicy i też nam cos tam naprzywoził.....(w postaci sławnego wirusa)
Bogu dzięki mutacja nam się trafiła słaba i nasze organizmy trenowane zdrową żywnością, jakoś szybko się pozbierały (póki co, bo czujnym trzeba być cały czas, gdyż ten wróg nie śpi, ale jak to z wrogiem, nie wolno się go bać, trzeba być po prostu gotowym zawsze i wszędzie)
Jedyny minus dla mnie, który w sumie okazał się plusem, to było moje lekkie załamanie,
które przeżyłam przez covid,
na szczęście szybko się pozbierałam i przyznam,
że załamka naprawiła mi trochę głowę,
dlatego tutaj wróciłam,
w końcu otworzyła mi się w mózgu szufladka pod tytułam Ja Karina, a nie Ja mama
chyba załamanie jest potrzebne do rozwoju intelektualnego....
do ruszenia......
zawsze najwięcej pisałam w chwilach chaosu życiowego,
jakoś tak to jest, że gorsze chwile powodują większą produktywność......
taki rodzaj wewnętrznej terapii.....
Co u mnie?
Dalej twierdzę, że tylko swoje życie można przeżyć......
byle godnie ;-)
Dalej ucze się nie oceniać, a wspierać....
Niewiarygodna ilość ludzi potrzebuje wsparcia.....
zostaje mi tylko sie modlić,
żeby Ten ktoś wystrzelał wspierających w odpowiednie miesjce,
w odpowiednim czasie.....
z nowych zasad
nie ogladam wiadomości/faktów/wydarzeń zwał jak chciał....
ostatnio będąc u rodziców mimo chodem zobaczyłam fragment faktów
szczerze?
gdybym oglądała to częściej sama bym się nakręciła i wystrzeliła w kosmos z rozpaczy
po co tracić energię na to nie wiem.....
od lat wmawiają nam, że na świecie są dwie barwy czarna i biała i albo jesteś po białej stronie mocy, albo po czarnej
tak jakby świat nie miał innych barw, niz ta szara, która z tego czarno-białego świata powstaje
a świat jest pełen barw.....
nawet zaczęłam ich nosić więcej i to O! moja nowa zasada
ubrania tylko z odzysku! ale to daje fun ;-)
jak to kiedyś tam pisałam, ja doszłam już na moją łąkę i teraz o nią dbam,
akceptuje wszystkie zmiany te dobre i te złe.....
mam nadzieję, że moje dawno nieotwierane szufladki w głowie, ruszą
może znów zaczne pisać (o ile znów nie bedzie na mnie innego planu ;-))
Może czas najwyższy napisać coś więcej ;-)
Na razie postaram się dzielić moimi barwami życia.....
Moją łąką......
Co będzie czas pokaże.....
Miło jednak wrócić "do siebie" :-)
Dodaj komentarz